Pnau... again!

9/21/2009 Autor: Stadtkind



Pamiętacie chyba jeszcze Pnau? Dwa lata temu wydali płytę o tym samym tytule, na której znalazło się między innymi "Baby" i "Wild Strawberries". Wydawnictwo przyjęto ciepło, na chwilę zrobiło się o Australijczykach głośno. Nick Littlemore (z prawej) jest obecnie również częścią duetu Empire Of The Sun.

Historia Pnau nie zaczęła się jednak dwa lata temu. Mają na koncie trzy płyty, a pierwsze kroki stawiali jeszcze w połowie lat 90tych, koncentrując się głównie na transie i acid housie. Z czasem ich brzmienie ewoluowało i pierwsza płyta pod tytułem "Sambanova" nagrana w roku 1999 roku, nosiła już znamiona inspiracji deep housem, hip hopem czy funkiem. Wycofana ze sprzedaży z powodu problemów z prawem autorskim do wykorzystanych na niej sampli, powróciła na rynek w nieco zmienionej wersji w roku 2001. Dwa lata poźniej wychodzi "Again". Co ciekawe ona też doczekała się reedycji w 2005, również z przemodelowaną tracklistą.

Te dwa lata temu nazwa "Pnau" kilka razy obiła mi się o uszy, więc postanowiłem zbadać temat. W moje ręce wpadła własnie pierwotna wersja "Again" i wprowadziła w lekką konsternację. Na płycie chłopaki powrócili do pomysłów z początku działalności. "Again" momentami ociera się o trance, słychać echa acidów, jest pewna nerwowość i niepokój. Rytmiczne i bardzo motoryczne numery przeplatają się ze spokojniejszymi, bardziej przestrzennymi, porozdzielane muzycznymi miniaturkami, które ciekawie spajają całość. Zdecydowanie różni się to od "Pnau" z cukierkowym "Baby" i nieco indie "Wild Strawberries". Ja to jednak kupuję. Na tej części sceny było stosunkowo mało eksperymentów z takimi gatunkami. Trudno powiedzieć czy Pnau są w tej dziedzinie prekursorami, natomiast na pewno udało im się stworzyć dość ciekawe brzmienie i intrygujący album. Zachęcam.

Pnau - Again

Pzdr.
Stadtkind

1 komentarze:

  1. Tomek pisze...

    I do tego można dodać jeszcze, że Nick tworzy wraz z Pip Brown z Ladyhawke, projekt o nazwie Teenager. Debiutu z przed dwóch lat nie słyszałem, ale chyba szału nie było.

Prześlij komentarz